niedziela, 25 października 2009

Jesień?


24.10.2009
Czaił się od kilku dni. Czuć było go w powietrzu, skrytego za górami. No i w końcu „bach”. Spadł! Pierwszy deszcz w Damaszku. Leniwie, ociężale, jakby wcale nie był przekonany, że właśnie tego chce. Przypominał deszcz w środku lata – duże krople zmywały kurz z dachów, ganków, schodów, wypełniając powietrze i głowy lekkością. Wystukiwał nieśpieszny rytm, jakby chciał powiedzieć – ja tu tylko przelotnie, przejazdem, na chwilę. Po kilku minutach było po wszystkim. Usiedliśmy wszyscy razem na patio i w milczeniu piliśmy herbatę z cynamonem, wdychając zachłannie świeże skrawki życia, na zapas, na jutro. Zgasło światło. Zapadła absolutna cisza. Po pierwszym deszczu pozostały tylko chmury, które równie leniwie odpływały w tylko sobie znanym kierunku.

26.10.2009
Dziś znowu się pojawił - potężniejszy, znacznie bardziej zdecydowany, w towarzystwie błyskawic, grzmotów i błysków. Piękna burza! Relaksująca, pozwalająca odsunąć wszystkie plany i myśli na boczny tor.

Nadal Damaszek

1 komentarz: