wtorek, 10 listopada 2009

Gdzie się podziały moje daktyle?

Uzależniłem się od daktyli. Pod każdą postacią.
Świeże – prosto z palmy, suszone, nadziewane orzechami włoskimi.
Syrop z daktyli do słodzenia herbaty i miód daktylowy wymieszany z pastą z utartego sezamu (tahina).
A w międzyczasie Marta urodziła syna, a Michał ma córkę! Wspaniale!
Czytajcie swoim dzieciom:

Gdzie się podziały moje daktyle?
Wyszedłem z domu tylko na chwilę!
Wyszedłem z domu wracam po chwili,
patrzę - o rety! Nie ma daktyli!

Gdzie się podziały moje daktyle?
Może je zjadły straszne goryle?
Z okropnym rykiem do domu wpadły,
moje daktyle bezczelnie zjadły!

A te goryle, gdzie się podziały?
Czy je przepędził króliczek mały?
Przyleciał w żółtym aeroplanie,
sprawił gorylom potężne lanie!

A ten króliczek? Gdzie on się schował?
Może go w lesie spotkała krowa
i ślub z nim wzięła, a w zeszły piątek
sześć urodziła królokrowiątek?

A gdzie ta krowa? Kto mi odpowie?
Czy jest w Krakowie? Czy w Ozorkowie?
Ponoć niedawno widziały wilki,
jak kupowała do włosów szpilki.

Wilki? Przepraszam to były słonie!
Jeden nie duży, w złotej koronie,
drugi kudłaty i piegowaty,
wciąż tylko wisiał na telefonie!

Do kogo dzwonił? Może do kawki?
Ale jej w głowie tylko szczypawki!
Nie dość, że głucha i że kłamczucha,
jeszcze ma w szkole cztery poprawki!

Z czego? A nie wiem! Spytam łasicy,
tej co w dżinsowej chodzi spódnicy
i gumę żuje, i której wujek
zawsze daktyle dla mnie kupuje!

Więc gdzie są w końcu moje daktyle?
Czy je straszliwe zjadły goryle?
Małe króliczki? Czarne perliczki?
Wilki, motylki czy krokodyle?

A wy? Przyznajcie się moi mili -
czyście tamtędy nie przechodzili?
Czy to nie wasze mądre kawały,
że te daktyle wyparowały?

Nie?
Więc niech każdy z was mi odpowie,
czemu mu rośnie palma na głowie?

Wiersz „Gdzie się podziały moje daktyle”: Danuta Wawiłow.

To jeszcze raz:

Gdzie się podziały moje daktyle?
Wyszedłem z domu tylko na chwilę!

Wujo z podróży.

PS.
Przerwa techniczna do końca listopada.

4 komentarze:

  1. Wspaniale!

    it reminds me of 2 works of literature..one by Sylvia Plath:
    ...I saw my life branching out before me like the green fig tree in the story.
    From the tip of every branch, like a fat purple fig, a wonderful future beckoned and winked. One fig was a husband and a happy home and children, and another fig was a famous poet and another fig was a brilliant professor, and another fig was Ee Gee, the amazing editor, and another fig was Europe and Africa and South America, and another fig was Constantin and Socrates and Attila and a pack of other lovers with queer names and offbeat professions, and another fig was an Olympic lady crew champion, and beyond and above these figs were many more figs I couldn't quite make out.
    I saw myself sitting in the crotch of this fig tree, starving to death, just because I couldn't make up my mind which of the figs I would choose. I wanted each and every one of them, but choosing one meant losing all the rest, and, as I sat there, unable to decide, the figs began to wrinkle and go black, and, one by one, they plopped to the ground at my feet.

    the other, "this is just to say" by William Carlos Williams:
    I have eaten
    the plums
    that were in
    the icebox

    and which
    you were probably
    saving
    for breakfast

    Forgive me
    they were delicious
    so sweet
    and so cold

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi z kolei przyszło do głowy coś dla wszystkich około-trzydziestolatków szukających gdzieś swoich "daktyli":

    http://www.rp.pl/artykul/372103.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Znakomite. Dzięki za przypomnienie, gdzieś się zawieruszyła książeczką, którą czytałem dzieciom. Może ten tekst z czasem przyda się dla wnuków...

    OdpowiedzUsuń
  4. Super,czytałam córce jak była mała

    OdpowiedzUsuń